"... kierujemy się na ogół tą maksymką, moc radości wzmacniać smutku odrobinką..." Jeremi Przybora

niedziela, 11 stycznia 2015

Śniegowe DIY cz.2

"W żadnym z miast na świecie śnieg nie ma tak krańcowych humorów jak w Warszawie; nigdzie nie potrafi tak szybko i tak beznadziejnie zmieniać się w brudne, dręczące błoto, ale też nigdzie nie pada z takim wdziękiem, jak w tym mieście. Pada wtedy miękko i cicho, pokrywa świat cały puszystą bielą, mieniącą się w nocy granatowej refleksami na dachach i skwerach, budzi tęsknotę za minionym dzieciństwem.
Tego (...) wieczoru śnieg padał (...) jak w bajkach Andersena - bezszelestnie, obficie i kojąco."

                                                                                                                        Leopold Tyrmand "Zły"


Nieustająco marzy mi się ŚNIEG...

Wołając więc ponownie 

człowieku!  
zrób sobie ŚNIEG!

przystępuję, bez zbędnej gadaniny, do jego produkcji. 

Tym razem wygrzebałam przepis, który pozwala doświadczyć 
piękna puchowości - puchatości - puszystości 
ŚNIEGU 
napadanego w wielkie, mięciuchne zaspy,
acz nie zapominam o bieżących opadach na koniec.
Taki to ci zacny przepis.
  

Dla doświadczenia 
ŚNIEGU
(który w nomenklaturze przepisowej nazwany został oficjalnie "ciasto puszek")
 biorę: 

- 2 szkl. mąki ziemniaczanej 
- 6 łyżek mąki pszennej
- 2 czubate łyżeczki proszku do pieczenia
- 6 jaj
- od 1 do 1 i 1/2 szkl. cukru (zależy jak słodkie ciasta lubicie, oryginalny przepis nakazuje aż 2 szklanki!)
- kostka margaryny
- 2 łyżki octu 
- 6 łyżek oleju
- aromat waniliowy
- trochę świeżego ŚNIEGU dla obsypania całości na koniec

Miękką margarynę ucieram z cukrem na puch, wbijając po jednym jaju dalej miksuję. Dodaję wymieszane produkty sypkie: obie mąki i proszek. Na koniec ocet i olej. 
Wykładam do blaszki podłużnej - keksówki (dość dużej), ale puszek pięknie wygląda też upieczony w formie okrągłej - tortowej z kominkiem. Piekę w 175 stopniach (piekarnik gazowy) przez ok. 50 - 60 minut. Oczywiście, jak zawsze na 15 minut przed końcem pieczenia, posługuję się metodą patyczka, jak zawsze. Moc gazu w rurkach instalacji nieprzewidywalna.  
Po wystudzeniu ciasta, choć niekoniecznie:-), posypuję szczodrą ilością ŚNIEGU w sposób spontaniczny i radosny, wyobrażając sobie, iż wraz z ciastem stoję pod choinką obficie obieloną, którą pociągam za gałązkę i cały ten puch robi miękkie puuuuuuuuch ... :-)
  


Powiadam Wam, puszkowość tego puszka, lekkość śniegu i smak przepyszny - niezawodne, a przy tym naprawdę zacne. Z chłodnym mlekiem... z kawą... z białą herbatą... Takie ciasto, że chce się żyć:-)


Zaczęłam Tyrmandem, to i Tyrmandem skończę, choć już bezśnieżnie.

"Istotą miłości (...) nie jest szczęście ani melancholia, poryw ani cierpienie, ale obawy. Żaden z węzłów życia nie splata się tak z obaw jak miłość. Przyjaźń, acz w gładszy sposób, jest z tej samej tkanki." 
                                                                                                             "Dziennik 1954"


Padam do nóżek!
czekająca na ŚNIEG 
Edyta z Kubkiem Kawy



18 komentarzy:

  1. Tia... ciasto... elegancko, smakowicie... miej litosć☼ kobieto, dla tych, co na diecie ;P

    OdpowiedzUsuń
  2. Ale kusisz... ja nie zgubiłam jeszcze tych 4 kilo co to od czasu świąt się do mnie przyczepiły i tak sobie siedzą na moich boczkach i dodatkowo przyciągają kolejne :-(
    A tu jak nic, jutro do pieczenia trzeba przestanąć :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kusisz tymi przepisami, oj, kusisz... a ja mam się odchudzać, ze względu na kręgosłup:)) Przez święta przytyłam; u mojej przyjaciółki Zosi, ile razy ją odwiedzam, a ostatnio często, bo teraz blisko siebie mieszkamy, zawsze takich słodkości w bród, że potem wracam z rozpiętym guzikiem od spodni:))
    Serdecznie pozdrawiam:))

    OdpowiedzUsuń
  4. Choc u mnie sniegu pod dostatkiem z takiego przepisu tez chetnie skorzystam :-) lubie snieg pod kazda postacia :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ale smaka robisz ;)
    Podsunę przepis żonie ;)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Uwielbiam śnieg, a niestety w tym roku jest/było go bardzo licho ...

    Ale u Ciebie jest i chętnie go sobie przygarnę do swojego domku :).

    Babka nawet na zdjęciu wygląda na bardzo puszystą. Przez weekend i ja sprowadzę do siebie zimę :).

    Dziękuję :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Babkę wczoraj upiekłam i jest pyszna :).

      Dzisiaj polałam ją polewą czekoladową.

      I jeden minusik, to taki, że wydaje mi się, ze jest chyba ciut za dużo proszku do pieczenia. Próbowałaś z mniejszą ilością?

      Usuń
  7. Ja też w tym roku tęsknię za śniegiem...
    miały być sanki, narty, bałwan...
    :-(((
    cóż...za to spacerowałam dziś w cieple słonecznych promieni ;-)))
    Uściski zasyłam

    OdpowiedzUsuń
  8. Edytko przywołuj śnieg, bo za parę dni spora część dzieciarni zaczyna ferie, a co to za ferie bez śniegu;-(
    za moich czasów to nie miało miejsca.

    OdpowiedzUsuń
  9. Oj widzę, że ciągle przywołujesz zimę, a za oknami jak na razie ciepełko. Dzieciaki już ferie zaczynają i cóż robić. Dobrze choć, że jakoś sobie rekompensujesz braki puchu w innym wydaniu. Życzę smacznego i pewnie skorzystam z przepisu. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aż pachnie przez monitor ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Narobilam sobie ochoty na ciacho i kubek kawy!

    OdpowiedzUsuń
  12. Co tam ciasto, choć wygląda kusząco, Ty mnie kobieto popychasz do tego, żebym "Złego" wreszcie skończyła, i skończę! Za pomoc w podjęciu tej decyzji serdecznie dziękuję :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  13. Edyta, jakie Ty piekne zdjecie zrobilas tego SNIEGU :) gratuluje!! bardzo przebardzo mi sie podoba!!!! mowie oczywiscie o tym pierwszym zdjeciu uuu<3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń