"... kierujemy się na ogół tą maksymką, moc radości wzmacniać smutku odrobinką..." Jeremi Przybora

sobota, 20 lipca 2013

Co mi w duszy gra czyli próba znalezienia tonacji

Podobno nieczyste sumienie nie daje spać. 
Wobec takiego stwierdzenia... moje sumienie musi być od niezliczonych lat obciążone strasznymi czynami, zarówno tych myślą, mową, jak i uczynkiem. Także zaniedbaniem. Ciężki nie-sen grzesznika:-) Siadam na balkonie i liczę zapalone światła w domach na przeciwko (jeśli się przytrafiają o drugiej... trzeciej... czwartej... w nocy), przebiegające koty, gwiazdy na niebie i słucham co mi w duszy gra. Może ta muzyka nie daje mi spać? Może to te ciche murmuranda sumienia dręczą, męczą i gnębią? Może niespełnione pragnienia? Może strach przed nie wiadomo czym? Może... Nawet nie wiem w jakim metrum ta muzyka, jakiej tonacji... Choć, nie. W tonacji to ona zawsze molowej. Takie melancholijne, bezsenne, ciche "wduszygranie" to wyłącznie b-moll, cis-moll...

Idąc za melodią z kilku ostatnich nocy, gdy zaczęłam robić notes, nie mogło wyjść nic innego niż...



Notesik czy może raczej... tagownik:-) ma 21 jeden stron (oczko na szczęście) plus dwie twarde okładki i wymiary 9 na 15 centymetrów. 
Okładki zrobione na podstawie grubej tektury, dołączanej do niektórych przesyłek, dla zabezpieczenia papieru scrapowego przed zagnieceniami. Zostały oklejone papierem ozdobnym, dokładnie wyrównane i przeszlifowane drobnoziarnistym papierem ściernym.
Każda ze stron (a te wycięte z papierów I Kropki i Piątku 13), została ubrana w muzyczny motyw dzięki taśmie washi, także opieczętowana stemplem imitującym spękanie oraz piórkowym. Rozrzuciłam również nieco mojego ulubionego kopru i wszystko lekko postarzyłam tuszem. Całość połączona została bawełnianą koronką i metalowym kółkiem vintage. Kokardka brązowa do smaku.
   




    










I koniec "wduszygrania"...


Teraz, gdy może kiedyś rozpoznam melodię... gdy przydarzy się, iż zrozumiem co mi w duszy gra... zanotuję, zapiszę, zachowam... A potem zmienię tonację na dur. Ale to nie jest takie proste, nie wierzę by się udało...

Czy Wam też w duszy gra? A przede wszystkim... rozpoznajecie melodię? tonację? jej początek - przyczynę? 

Tagownik wielce nieśmiało ośmielam się:-) zgłosić na wyzwanie pod numerem 20 "Z muzyką w tle" na Scrapku (KLIK). Jest muzycznie, bo są nuty, a tym bardziej muzycznie, że ciągle mi w duszy gra... i jest tekturka, choć jako baza, a nie ozdoba... więc nie wiem czy się kwalifikuje... 


Chałturkując użyłam między innymi jednego z papierów z serii Magiczne Chwile, mojego ulubionego wykrojnika o kształcie czegoś zwiewnego, co ja nazywam koprem:-) oraz tuszu brązowego, który jeszcze nigdy mnie zawiódł, a przede wszystkim jest baaaardzo wydajny, obecnych w sklepie Scrapek.pl

Czy ja nie nadużywam trzykropka? Czy to się nazywa "trzykropek"? Tej informacji chyba moja pamięć jakoś nie przetrzymała od podstawówki. W liceum polonistka powiedziała mi, że nadużywam trzykropka. Jest to ponoć oznaka braku słowa lub, co gorsza!, braku myśli... No właśnie:-) Sami widzicie... Z drugiej strony, skoro raczej niczego innego nie nadużywam, może trzykropek (czy jak go zwą) nie jest taką najgorszą życiową słabością... A może nadużywam czegoś, a nawet nie o tym nie wiem? Przecież nałogowy pijacz napojów wysoce alkoholowym nigdy sam siebie nie zdiagnozuje w ten sposób? Hazardzista... i tak dalej. Hm... Same trzykropki... Czyli nadużywam...

W telewizji mam właśnie "84 Charing Cross Road" Davida Jones'a. Chyba z końca lat 80tych, ale dzieje się w latach 50tych i nieco później. Oglądaliście? Z genialną Anne Bancroft (tą od uwiedzenia biednego Dustina Hoffmana w "Absolwencie") i Anthony Hopkinsem. I Judy Dench też tu się pojawia. W filmie same listy i paczki z książkami krążące pomiędzy Londynem a Nowym Jorkiem. Jest pasja czytania, półki uginające się pod zakurzonymi książkami. Są wycofani, spokojni Anglicy, tacy, jacy kojarzą się stereotypowo z mieszkańcami Wysp. Jest lekko ekscentryczna pisarka, paląca papierosa za papierosem, o niepohamowanym apetycie na czytanie angielskich klasyków. Są jajka w proszku, puszki z konserwami, które w powojennym Londynie są spełnieniem marzeń. Jest cicha, delikatna a przy tym bardzo serdeczna przyjaźń ludzi, którzy nigdy się nie spotkali. Jest lekki, nieuchichany po pachy, dowcip. 
Ile razy puszczają film, tyle razy oglądam. Nie ma mowy, bym sobie odmówiła taaakiej przyjemności. Nadużywam... 
Jedna z moich ulubionych scen, to ta w której pracownik londyńskiego antykwariatu przynosi do domu puszkę z mięsem, z paczki którą w prezencie wysyła pisarka (choć puszka jako taka przybywa z Danii). Siada do stołu ze swoją cioteczną babką, mocno sceptycznie nastawioną do mięsa, które przebyło tyle mil, nim trafiło na ich talerze. Kobieta przysuwa krzesło do stołu, nachyla się nad plasterkami konserwy, wącha je z wielką rezerwą i... wydaje radosne "hi hi!", zaciera ręce i bierze się do krojenia chleba. 
Jeśli nie trafiliście dotąd pod ten adres, bardzo polecam. Bardzo, a bardzo.   

Pozdrawiam ciepło
i oddalam się pod numer 84 na Charing Cross a potem coś podziałać, nim nadejdzie wieczór i znowu zacznie w duszy cicho grać...
Edyta z Kubkiem Kawy

31 komentarzy:

  1. Cudownie! Też chciałam startować w tym wyzwaniu ale nie wiem czy mam po co! :) Widzę, że w duszy Ci pięknie gra :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twoje scrapuszka, że fantazyjne i przecudne, więc musisz, ale to MUSISZ, startować:-)

      Usuń
  2. Klimatyczny ten notes :))) Pięknie jest!

    OdpowiedzUsuń
  3. Tak skę składa, że...kocham muzykę, kocham nuty i kocham...wszystko to co zaczyna się od klucza wiolinowego czy basowego. Więc jak zobaczyłam Twój notes...zakochałam się..jest tak cudowny, ma jeszcze do tego śliczną taśmę z pięciolinią..a tam..między kartami melodia...jedyna, niepowtarzalna, ...jak dla mnie...może to być........a to już moja tajemnica:) Tak na mnie wpłynęłaś.., że zaraz sobie zapuszczę muzykę dla moich uszu i...i będę w swoim muzycznym świecie :)).Pozdrawiam serdecznie i tęskno spoglądam na Twój notesik!:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Basiula na Zielonej Wyspie20 lipca 2013 19:59

    Nie miałam pojęcia, że gdy ja spałam słodko za ścianą, to Ty Edytko balkon okupowałaś. :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie będę się powtarzać, bo wszystko co robisz, jest super :D
    Ale mam pytanie :) kiedy robisz sztambuchy z zeszytów, wykonujesz tagi - z czego je robisz? z jakichś tekturek, np. z bloków z papierem kolorowym, czy co masz pod ręką czy specjalne materiały kupujesz?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tagi robię z jak najbardziej sztywnych papierów - tekturek, takie które akurat mam pod ręką i które oczywiście pasują:-) Nie kupuję nic specjalnie, chyba, że kupowanie grubego papieru jest specjalnym kupowaniem:-) A papier z kolorowych bloków jest zbyt miękki. Kiedyś brystol to był brystol, teraz to po prostu zwykła kartka...
      Pozdrawiam ciepło:-)

      Usuń
  6. Jeden z najpiękniejszych filmów, jakie widziałam :)))))) Oglądałam, oglądałam "na dniach" :)))) zresztą mogę oglądać w kółko :))) Ta scena, to też jedna z moich ulubionych :))) Ten film jest u mnie na równi z "Za rok o tej samej porze" :)))) z Alanem Aldą :)))
    ... a ja się często zastanawiam, jak wygląda świat między 2.00 a 5.00?
    Kilka razy zdarzyło mi się w życiu jechać autokarem przez Europę, pamiętam że lubiłam zimne świty, puste ulice, wyludnione duże miasta. Zawsze sobie wyobrażałam, że ludzie dopiero wstają, krzątaj się w domach, ale jeszcze za wcześnie, żeby gnać do pracy, jeszcze "na tym świecie" panowała cisza.
    Ach, kończę, bo mnie pogonisz ;)
    buzi - "tagownik" z ptasimi trelami - zachwyca!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O... Za "Rok o tej samej porze" to wspaniały film. A, także z Alanem Aldą i w jego reżyserii, "Cztery pory roku"? Czyż nie genialne? Też można ciągle oglądać. Jak i "Pokój z widokiem", jak i "Cienistą dolinę"... Ach...
      Jazda nocą po miastach i wsiach to rodzaj magicznego przeżycia... Dlatego i lubię, i nie lubię, jeździć nocą. Nie lubię... bo czasami zbyt melancholijny nastrój się włącza...
      Pozdrawiam ciepło i filmowo:-)

      Usuń
  7. Pięknie Ci w duszy gra, ale melancholijnie...
    Pięknie to napisałaś...i wykonałaś...

    OdpowiedzUsuń
  8. Przesliczny notesik :-)

    Witaj w klubie anonimowych naduzywaczy trzykropka... :p Mnie to jakos nie przeszkadza, nikomu krzywdy tym nie robimy :p

    Ja do tego wszystkiego nagminnie wtracam wszedzie :-) :-) ;-) ale i to chyba nie takie zle :p Pozdrawiam cieplutko :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie... te :-) :-) :-) kiedyś mnie to lekko irytowało i innych, a teraz też powoli zmierzam w tą stronę:-) Pośpiech? Brak dobrego słowa? A może raczej uniwersalny symbol?
      Pozdrawiam bardzo ciepło:-)

      Usuń
  9. Zachwycił mnie ten notesik........pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za słowa zachwytu, przekażę notesowi:-)

      Usuń
  10. Ojej... et tagi... cudowne... Kurde, chyba też nadużywam trzykropka, wielokropka, czy jak to się tam zwie (i to mówi osoba, która kiedyś studiowała polonistykę! ). Ale dla mnie to wcale nie jest oznaką braku słów. Raczej ogromnej ilości słów niewypowiedzianych, zawieszonych w przestrzeni, takich, które zyskują sens za każdym razem inny. ;)
    Pozdrawiam ciepluto;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ha! No właśnie, wiedziałam, że coś nie tak z tym moim "trzykropkiem", a to "wielokropek"!!!! Dziękuję bardzo:-)
      Zawieszenie w przestrzeni... ładnie powiedziane:-)
      Pozdrawiam równie ciepło:-)

      Usuń
  11. ja mam w taki razie czyste sumienie bo sypiam jak suseł :D
    cuda robisz:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Och, zazdroszczę dobrego snu:-) i dobrego czystego sumienia także:-)

      Usuń
  12. Praca cudo.
    Jeżeli Ty nadużywasz trzykropka, to co można o mnie powiedzieć ? u mnie ich jest aż nadto :-)))) średnią krajową wyrabiam jak nikt :-))
    Dla mnie ten znak to zatrzymanie się, zaduma, możliwość dopowiedzenia tego co nienapisane.
    Film ... :-) widzę, że mam pozycję do nadrobienia !!

    OdpowiedzUsuń
  13. To księżyc powinien mieć Cię na sumieniu, przez niego ludzie często mają problemy ze snem, powód? Pełnia

    no właśnie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aaa... pełnia to już w ogóle całkiem ciężki temat. Dodatkowe dociążenie notorycznej bezsenności. Ale dzięki temu... więcej godzin na dobę:-)

      Usuń
  14. fajnie wyszło , a co Ci w duszy gra pięknie pokazujesz :)

    OdpowiedzUsuń
  15. no no ... mi też zagrało

    OdpowiedzUsuń
  16. Ciekawa jestem w jakiej tonacji? :-)

    OdpowiedzUsuń
  17. Przepiękne są Twoje prace :)
    Pozdrawiam gorąco...

    OdpowiedzUsuń